mówili mi ,że źle robię , że marnuję sobie życie, że jestem za młoda na takie decyzje. Odradzali. Szykanowali. Obrażali. Krzyczeli. Raz uderzyli. Poznałam go lepiej. Nadal jest dla mnie aseksualny. Ale jest miły, słodki, mało pije, 15% słów z jego potoku mowy nie rozumiem. Oczytany. Zabawny. Ich poglądy na temat tego co robię umocniły mnie w mojej decyzji. Nie jest ona desperacką próbą ratunku, ani kaprysem głupiego dziecka. Wychodzę za mąż...…zrozumcie. „Przyjaciele” łapcie ten cholerny bukiet
Dodaj komentarz